No to za nami
półmetek!!! Mieliśmy nawet plany w swoim plutonie uczcić, ale… tradycyjnie
zabrakło czasu i siły. No cóż, na świętowanie przyjdzie czas a tymczasem trzeba
czerpać maksymalnie z tego co szkolenie to daje. Codziennie na 16. odkrywam, że
jedną z najniezwyklejszych rzeczy w WOT jest to, że w pasji do wojska można
znaleźć jeszcze całą masę innych fascynujących nas, nazwijmy to dyscyplin.
Jestem
przekonana, że każdy, kto lubi żyć aktywnie znajdzie tu coś dla siebie i właśnie
ludzie z pasją najlepiej się tu odnajdują. Jak małe dziecko cieszę się zawsze
gdy widzę, że w jednym miejscu mogę połączyć tyle rzeczy, które sprawiają mi
frajdę. Strzelanie – uwielbiam, chodzenie po górach – uwielbiam (choć może nie
w kamizelce i hełmie, ale nad tym popracujemy😉 ), włóczenie
się po lesie – zawsze lubiłam i często
ze swoimi psami praktykuję w związku z ich szkoleniem. No i to co ostatnio
dołączyło do grona moich pasji – ratownictwo. Choć muszę przyznać, że medycyna
pola walki już od kilku lat mnie fascynuje. Tu przypominam sobie rzeczy, które
lata temu pokazywali mi żołnierze a także uczę się nowych. Kurde jakie to
wszystko ciekawe. Serio! Nawet gdy człowiek jest już maksymalnie przemęczony,
gdy ma już serdecznie dość kamizelki, hełmu i tego wszystkiego co powoduje, że
po setnym „padnij” nie jest wstanie powstać, gdy dłonie są otarte od
przeładowywania magazynku i rozbierania broni, nogi całe opuchnięte a oczy
zamykają się nawet w stojącej pozycji to robisz wszystko by chłonąć tę wiedzę,
uczyć się, zarażać pasją.
Nie wiem jak Wy ale ja uwielbiam ludzi z pasją – mają
w sobie taką niesamowitą iskrę, którą trudno opisać. No i świetnie dogaduję się
z takimi ludźmi bo nadajemy na tych samych falach – jesteśmy zakręceni na
jakimś punkcie i wiemy co to znaczy gdy pasja pochłania bez reszty. Tu takich
ludzi jest wielu i każdy z nich może być inspiracją, tak jak jeden z naszych
kolegów, który medycynę pola walki ma w małym palcu – był na dwóch misjach,
podczas których wielu ludziom uratował życie a teraz zdobytą tam wiedzę
przekazuje innym no i oczywiście dalej ratuje ludzi tyko teraz tu w kraju. Tak,
takie osoby też są tu na szkoleniu i za kilka dni zostaną żołnierzami Wojsk
Obrony Terytorialnej. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nie tylko mają
wiedzę i doświadczenie, ale chcą się nim dzielić i mimo zmęczenia znajdują czas
by nas czegoś nauczyć.
16.
nie łudźmy się daje popalić - przynajmniej mi, ale to jakie otwiera przed nami
możliwości jest warte tego wysiłku, potu i zmęczenia.
Zebranie grupy ludzi z pasją to super sprawa i naprawdę fajnie w takim środowisku przebywać:-).
OdpowiedzUsuńI w ogóle - trochę cięższe warunki (np. wyrwanie się z domu na "16" to świetny sposób na odkrywanie tego, co nazywam specjalnością życiową: https://www.operator-paramedyk.pl/jak-rozpoznac-swoja-specjalnosc-poradnik-czesc-1/ . Obyście znajdowali tam to, co daje Wam szczęście!:-)
UsuńZdecydowanie! Wielbiam pozytywnie zakręconych ludzi!
UsuńCześć. Nie długo rozpoczynam swoją 16 w tej samej jednostce. Mozesz napisać coś o jedzeniu? Dobre jest? Może jakiś przykładowy obiad?
OdpowiedzUsuńJa mam termin na 17 listopada.
UsuńOk dziś napiszę coś o jedzeniu :)
UsuńA.poszedles tam jeść czy się szkolić jedzenie jest najważniejsze dla ciebie ? Nie bój się z głodu nie zdechniesz
OdpowiedzUsuńI po co ten hejt? Pytam bo jestem ciekawy. Nie chcesz to nie czytaj. Co za gość...
OdpowiedzUsuńRodzynek a ty co taki rambo nieuprzejmy???
OdpowiedzUsuń