Zgodnie z wojskowym ceremoniałem wystąpiła do Niego czwórka reprezentująca plutony i z Jego rąk odebrała karabinki MSBS GROT – miałam zaszczyt być w tej czwórce. Na początku myślałam „po co tyle zamieszania, nie można nam jej po prostu dać?” W końcu to tylko narzędzie do pracy a raczej służby ale ok. Jak tak ma być to tak ma być, odbiorę broń i tyle, jedyne czym się stresowałam to to żeby nie pomieszały mi się ręce i nogi w drodze jaką mam do pokonania z miejsca gdzie stały plutony do Dowódcy czyli w całych tych 10 może 15 krokach, żebym dobrze wykonała w tył zwrot no i przypadkiem zawieszając sobie broń na plecach nie walnęła nią o beton. Wiadomo jak coś ma pójść nie tak i ma się zdarzyć coś co nigdy nie powinno mieć miejsca to właśnie w takich sytuacjach gdy bardzo nam zależy żeby wszystko poszło perfekcyjnie. Podchodząc po broń myślałam więc tylko – szeregowa nie daj ciała!
Gdy jednak podszedł do mnie Dowódca i powiedział „W imieniu Rzeczpospolitej wręczam Pani broń” w oczach stanęły mi łzy - serio. Może to głupie, możecie w to nie wierzyć no i może to nieracjonalne, ale tak właśnie było. Gdy chwyciłam za karabinek trochę więc ręce mi drżały – może z emocji może z powodu pogody taktycznej (wiatr, który zerwał nam stołówkowy namiot w nocy nie odpuszczał). Wracając do szyku trudno mi było zachować poważną wojskową minę, walczyłam z kącikami ust żeby nie wygiąć ich w uśmiech. Przyznam, że nie do końca to mi się udało. Czułam jakąś dziwną dumę i chyba po raz pierwszy tak naprawdę poczułam, że staję się żołnierzem…
Tak właśnie poznałam swojego partnera na dobre i na złe. Od dziś mamy stanowić jedność – idę na apel – mam go przy sobie, idę na stołówkę - mam go przy sobie, idę… no sami wiecie gdzie i tam mnie nie opuszcza.
Tak będzie wyglądało następne 13 dni. Uczę się go, przyzwyczajam do niego i nie spuszczam go z oczu. Od teraz ma to być mój najlepszy przyjaciel, z którym muszę się świetnie zgrać bo to on ma mi ratować cztery litery gdy będzie taka potrzeba. Muszę więc o niego dbać jakby był częścią mojego organizmu.
Nie powiem, że mnie czasami nie wkurza… bo tachanie go na stołówkę czy w miejsce nazwijmy to „ustronne” wygodne nie jest. Poza tym cwaniak jednak swoją wagę ma a jeszcze nie raz stawia opory i wymaga ode mnie użycia większej siły (czas popracować nad mięśniami rąk) a jeszcze i zaplątać się potrafi akurat gdy „ekspresowa” zbiórka jest robiona, to coś czuję, że ciężko nam się będzie rozstać po przysiędze. Teraz gdy już wszyscy śpią a ja siedząc na korytarzu by nikomu nie przeszkadzać opisuję ten dzień co chwile zerkam na mojego GROTA i mimowolnie się uśmiecham a potem sobie myślę – ale Ty głupia jesteś szeregowa, broń jak każda inna, z której już nie raz strzelałaś.
Może jednak wcale nie jak każda inna…
Z obsługi kbk w wojsku dobrze jest jedną rzecz ukraść do "cywila":
OdpowiedzUsuńhttps://www.operator-paramedyk.pl/hk416/ (i życzę Ci, żebyś po paru latach ćwiczeń w WOT umiała strzelać tak, jak pan na filmie w tym wpisie:-) ).
O maj też bym sobie tego życzyła :) dzięki
UsuńParę tysięcy godzin dobrych strzelań i się uda:-).
UsuńWyjście z karabinem na stołówkę, to jeszcze pryszcz. Prawdziwie fajnie zaczyna się jak idziesz w kandaharce, z płytami, i hełmem. I tak się je, obiad, śniadanie, czy kolację.
OdpowiedzUsuńA po dłuższym obcowaniu z bronią, na 16-tce, albo po poligonie, będzie jazda w drugą stronę, jak w domu będzie się przemieszczało z miejsca w miejsce, i będziesz się łapać na tym żeby zabrać karabinek ze sobą. Którego nie ma.
Chodziłam trochę w kamizelce nawet raz z toy toya w niej i hełmie korzystałam ale jeść w kamizelce i z bronią to już wyższy level dla mnie :) kurde masz rację sama jestem ciekawa jak będzie gdy wrócę do domu
UsuńHa! Dziś przerobiłam wizytę na stołówce i jedzenie w kamizelce i z bronią. Jest moc! ;)
UsuńTaka mała, acz znacząca uwaga techniczna: do żadnego posiadanego stopnia wojskowego nie dodajemy literki "a" na końcu. Jest pani kapral, pani sierżant i pani kapitan. Nie inaczej jest ze stopniem szeregowego. Jest "szeregowy Iksińska", a nie "szeregowa Iksińska".
OdpowiedzUsuńFakt dzięki za uwagę tu też mnie cały czas z tym poprawiają a ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić że jestem szeregowy a nie szeregowa :)
UsuńPisz pisz kobieto....bo jak to czytam to aż mi się chce...��chociaż jutro komisja i różnie może być. To słonecznego pozdr.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki i koniecznie daj znać po komisji.
UsuńJuz po komisji ale lekarze pozostawiają wiele do życzenia ale cóż ....13 października welcome to Gliwice.
OdpowiedzUsuńTak też przejście przez lekarzy będzie jednym z moich traumatycznych przeżyć. Najważniejsze jednak że już możesz odliczać do 16.
UsuńIm bliżej tym mam większe obawy....czy dam radę czy nie zrobię z siebie idiotki i takie tam....mózg mi pulsuje od natłoku myśli
UsuńTrytytki są?
OdpowiedzUsuńNa wyposażeniu żołnierza nie ma
UsuńNa zdjęciu z posiłki widać plastikowe sztućce nie dają przydziałowego niezbednika i kubeczka ?
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego jaką masz stołówkę. My mamy polową bo ta w budynku jest w remoncie ale jak jedziemy na strzelnice do Bielska to jemy na stołówce i tam są normalne sztućce i kubki. Nie ma przydziałowego niezbędnika
UsuńW październiku idę zdać wniosek i na komisje Bolesławiec.
OdpowiedzUsuńMam się bać jak radzisz??
I jak się przygotować