Wbrew pozorom tytuł nie jest
egzystencjonalnym pytaniem, zadawanym sobie codziennie po pobudce. Choć fakt
czasami gdy budzą mnie po 4 godzinach snu też się zastanawiam co ja tu w ogóle
robię? Dlaczego nie leżę teraz w wygodnym łóżku i nie obracam się z boku na bok
tylko wstaję walczyć głównie z samą sobą i swoimi słabościami. Tym razem jednak
chce Wam po prostu opisać taki „standardowy” dzień podczas 16.
Punktualnie o 6:00 rano ze snu wyrywa nas radosny krzyk
oficera dyżurnego „Kompania, pobudka, pobudka”. Na orientowanie się gdzie
jesteś, co masz teraz zrobić czy jakiekolwiek zbieranie myśli czasu najzwyczajniej
w świecie nie ma. Masz bowiem całe 15 minut na to by wywalczyć sobie miejsce
przy umywalce i się umyć (mężczyźni jeszcze do tego ogolić), załatwić wszelkie
fizjologiczne potrzeby, ubrać w dres, pościelić łóżko, ogarnąć salę i stanąć
plutonami w dwuszeregu na korytarzu na zbiórce. Na początku myślałam, że w 15
minut to ja co najwyżej mogę się uczesać. Zresztą przez pierwsze dwa dni
byłyśmy z dziewczynami tak ambitne, że wstawałyśmy 5:20 żeby wszystko zrobić na
spokojnie i żeby jeszcze do tego sala lśniła, wszystko było idealnie poukładane
a łóżka były pościelone tak, że „mucha nie siada”. Szybko jednak wyleczyłyśmy
się z takiej nadgorliwości a raczej pomogło nam się wyleczyć intensywne
szkolenie. Teraz ciężkie powieki otwieramy dopiero gdy wyrywa nas ze snu
specyficzny budzik, w którego rolę wciela się właśnie oficer dyżurny. Nagle
okazało się, że 15 minut to w sumie sporo czasu i można wszystko ogarnąć.
6:15 wyruszamy na „poranny rozruch” – przez 30 minut biegamy, ćwiczymy, rozciągamy się i znowu biegamy. Na początku myślałam, że to już dla mojego organizmu jest zabójcza dawka sportu na dzień. Sami sobie jednak często nie zdajemy sprawy z tego ile nasze ciało jest w stanie wytrzymać gdy głowa „da mu na to zgodę”.
6:15 wyruszamy na „poranny rozruch” – przez 30 minut biegamy, ćwiczymy, rozciągamy się i znowu biegamy. Na początku myślałam, że to już dla mojego organizmu jest zabójcza dawka sportu na dzień. Sami sobie jednak często nie zdajemy sprawy z tego ile nasze ciało jest w stanie wytrzymać gdy głowa „da mu na to zgodę”.
O 7:00 docieramy na śniadanie. Nie ma co liczyć jednak na
jakieś wygodne rozsiadanie się i delektowanie tym co kuchnia wydała bo już 20
minut później trzeba ruszać z powrotem na swój „obiekt”, ekspresowo przebrać
się w mundury i stanąć na porannym apelu.
No i potem się zaczyna. Szkolenie jest bardzo skondensowane
więc nie można marnować czasu. Cały dzień poświęcamy więc obsłudze broni, nauce
postaw strzeleckich, strzelaniu, pokonywaniu toru przeszkód, nauce udzielania
pierwszej pomocy na polu walki i poznawaniu tajników taktyki zielonej. Coś co w
sumie opisałam w jednym zdaniu i mogłoby wydawać się „bułką z masłem” wcale
takie nie jest. Kilometry, które dziennie pokonujemy w kamizelkach, hełmach, z
bronią i zasobnikami dają o sobie znać, gryząc Twoje mięśnie - przynajmniej ja
mam takie odczucie z każdym kolejnym krokiem i z każdym kolejnym „padnij”, „powstań”.
Na szczęście „żołnierz” jeść musi – ok. 14:00 udajemy się
więc na obiad i tam możemy się nim delektować całe 30 minut 😉 Nie ma co liczyć na poobiednią
sjestę. Jak już pisałam – czas jest tu na wagę złota, więc zaraz po posiłku
wracamy do dalszych ćwiczeń – taktyka, postawy, strzelanie itd. Nasi
instruktorzy i dowódcy nie dadzą nam się nudzić. Gdy tylko wydaje nam się, że z
nas już niezłe kozaki bo coś załapaliśmy – dodawany jest kolejny, nowy element
i kolejną dawkę wiedzy.
Szkolenie kończy się wieczornym apelem – standardowo powinien
być on o 21:00, zdarza się jednak, że szkolenie się przedłuża lub musimy na
pace STARA wrócić ze strzelnicy co zajmuje ok. dwóch godzin i tak oto dziś
cisza nocna zamiast o 22:00 była o północy.
Dziś cały pluton jak nie pół kompanii miało ze mnie niezły
ubaw. Powiem więcej ja sama z siebie się śmiałam do rozpuku gdy powiedziałam,
że wzięłam tu sobie z domu książkę. Serio! Jak już pisałam wciąż pojąć nie mogę
skąd mi do głowy przyszedł pomysł, że będę miała czas jeszcze na czytanie. Co
za naiwność 😉
Jeśli zastanawiacie się kiedy
ćwiczymy musztrę powiem krótko – cały czas. Każde przejście z punktu A do puntu
B to kolejne szkolenie musztry tak by nie zmarnować nawet wyjścia na obiad czy
kolacje (na śniadanie wbiegamy).
Jeśli ktoś z Was boi się, że nie podoła mówię Wam nie ma co
się łamać! Nie jestem ani sportsmenką ani atletką, zwykła taka „Mała Mi” jednak
z dużym samozaparciem i to właśnie jest najważniejsze bo wszystko siedzi w
głowie. Nie oszukujmy się łatwo nie jest, ale nikt nie obiecywał, że będzie. W
końcu to szkolenie i to bardzo intensywne a nie wczasy. Jeśli jednak jesteście
zmotywowani dacie radę bez względu na kondycję i siły fizyczne.
Gdy kończę ten wpis
mija 1 w nocy. Już za chwilę wdrapię się na moje piętro „wozu” – bo tu mamy
piętrowe, przytulę do poduszki i po chwili usłyszę „Kompania, pobudka, pobudka”
i choć jestem koszmarnie zmęczona, wiem że podołam. Dlaczego? Bo chcę!!!
Pytanie z czystej ciekawości czy obowiązują was służby jako dyżurny na kompani ? Gdyż u nas na szkoleniu mieliśmy je i pytam ze zwykłej ciekawości.
OdpowiedzUsuńP.S Życzę wytrwałości :)
żołnierze TSW nie są przewidziani do służby dyżurnej
UsuńNie jesteśmy włączeni w służbę dyżurną. Te zadania realizują żołnierze zawodowi 13 Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej
UsuńOficer dyżurny krzyczy pobudkę? Jesteś tego pewna?
OdpowiedzUsuńnie mozliwe ze oficer dyzurny krzyczy pobudke xd
Usuńpiszącej wskoczył lapsus słowny oczywiste że to podoficer dyżurny albo jeden z jego pomocników dyżurny woła pobódka lub capstrzyk
UsuńTak macie rację, rano chyba jednak kompletnie jestem nieprzytomna, że nawet nie poznaję kto krzyczy :)
UsuńMozna nie poznawać kto krzyczy ale po siedmiu dniach szkolenia nawet średnio rozgarnięty rekrut powinien wiedzieć jakie są obowiązki oficera dyżurnego JW a jakie są obowiązki podoficera dyżurnego kompani ,piszę średnio rozgarnięty rekrut bo dziwię się że takiej podstawowej wiedzy nie ma pani czyli ochotnik , ,, pasjonat''i dziennikarza który sprawami wojska zajmuje się od kilku lat ,miedzy innymi współpracując z armia . Tak na marginesie to chyba szkolenie nie jest tak intensywne skoro już około godziny 9 rano ma pani kilkadziesiąt minut na pisanie odpowiedzi na komentarze .
UsuńA jak wyglądają w praktyce te tory przeszkód?
OdpowiedzUsuńP.S. Powodzenia, super się czyta! :)
O kurcze trudno mi go opisać, generalnie we wszystkich jednostkach są podobne. Oczywiście nie pokonujemy - jeszcze - wszystkich przeszkód ale są "rowy", podziemne tunele, łańcuchowe siatki do wspinania, huśtające się ławki, wysoki "tamy" które trzeba pokonać górą i równoważnie itd.
UsuńWysokie "tamy"nie brzmi dobrze...
UsuńTo jest OSF
UsuńTo też nie brzmi dobrze haha
UsuńSuper tekst! Pozdrawiam serdecznie i powodzenia! 1PBOT
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńJak juz to podoficer dyzurny albo dyzurny :%
OdpowiedzUsuńTak, tak mój błąd. Nie rozpoznaje głosu w śnie a jeszcze nigdy nie byłam na korytarzu gdy krzyczał :)
UsuńWbrew pozorom, pobudka rano to bardzo ważne zadanie: https://www.operator-paramedyk.pl/test-na-specjalsa/ :-). Powodzenia na pobudce jutro rano!
OdpowiedzUsuń2 godziny na pace Stara to jak zaproszenie do dwóch godzin spania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ejber
Muszę tylko ogarnąć dogodną pozycje do snu bo mam wrażenie że te auta nie mają czegoś takiego jak amortyzatory ;)
UsuńNiedługo nic nie będzie Wam przeszkadzało w takiej drzemce:-).
UsuńA ja mam pytanie odnośnie stosunku pracodawców do tego typu szkoleń. Jak reagują Wasi pracodawcy i czy jakieś komentarze w związku z tym się pojawiają z ich strony? Byłem w WKU i tam zostało mi to dokładnie wytłumaczę i poparte ustawa, jednak to tylko tłumaczenie TEORETYCZNE. A z praktyką każdy wie jak jest...
OdpowiedzUsuńZgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony RP, pracodawca musi dać urlop bezpłatny. Pozostałe szkolenia są w weekendy.
UsuńDoświadczenie NSR pokazuje, że bardzo dużo tu zależy od pracodawcy. Duże i państwowe firmy raczej nie robią problemów. Najgorzej z małymi prywaciarzami.
UsuńMyślę że to bardzo indywidualna sprawa. Wszystko zależy od szefa.
UsuńA jak ktoś pracuje w systemie 12h i ma tylko jeden weekend wolny w m-cu? Wszystko pieknep i przyjemnie w teorii, życie niestety wszystko weryfikuje.
OdpowiedzUsuńWiesz jak to się mówi "jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził". Nie ma rozwiązań idealnych ale tu na tyle wcześniej wiesz, kiedy są ćwiczenia weekendowe, że myślę, że jak komuś bardzo zależy to da się to ogarnąć.
UsuńWydaje mi się (chociaż nie wiem, czy na pewno dobrze rozumiem ustawę), że na każde ćwiczenia przysługuje po prostu urlop bezpłatny.
UsuńA jak jest z tą odprawa? To prawda że urlop bezpłatny to tyko teoria bo i tak szef za ten urlop płaci?
OdpowiedzUsuń