Dziś wpis będzie bardzo szybki i krótki. Wybaczcie, ale
jutro… no właśnie jutro „Pętla taktyczna” czyli egzamin podsumowujący to czego
nauczyliśmy się przez ostatnie 13 dni. Nie wiem czy będę musiała wstać za dwie
godziny, trzy czy cztery. Nic nie wiem. Niewiadoma jest jedną z najgorszych
rzeczy. Jezuniu jak ja nie lubię nie wiedzieć. Niby w zasadzie nigdy nie wiesz
co Cię w życiu czeka, co przydarzy się jutro a jednak, gdy masz przed sobą
takie wyzwanie to najzwyczajniej w świecie zaczynasz myśleć co przygotowali dla
Ciebie miłościwie nam dowodzący 😉
Niewiedza powoduje także, że ludzie zaczynają sami dobie
dopowiadać coś do tego co usłyszą pokątnie, tworzą wizje tego co nas czeka i co
jeden to ma „lepszy” plan. Lepszy znaczy bardziej „hardkorowy”. Wizje przejścia
kilkudziesięciu kilometrów, wielogodzinnej taktyki, możliwość porwania członka sekcji,
atak przeciwnika, pokonywanie terenów mega trudnych do przejścia, nocowanie w
gdzieś itd. Noooo… generalnie lubię takie klimaty, ale gdy ma być to w formie
egzaminu przy mojej wykończonej obecnie osobie (ostatnie dni dały nam
delikatnie mówiąc w cztery litery) to zaczynam się stresować i co gorsza sama
wymyślać co nas tam może czekać.
Od popołudnia czyli od czasu kiedy wróciliśmy z taktyki,
panuje więc na korytarzach i „jamach” czyli pokojach, dziwna atmosfera i można
wyczuć napięcie. Co zabrać, jak się ubrać, o czym nie można zapomnieć? Na
dodatek mam wrażenie, że prowadzona jest tu jakaś gra psychologiczna. To, że
specjalnie nie mówi nam się co nas czeka, bo ma być to elementem zaskoczenia to
jedno, ale do tego dochodzi moim zdaniem specjalnie prowadzona dezinformacja.
Tak, więc tu i ówdzie padają informację o tym, co ma się jutro dziać, tylko ja
osobiście do końca w to nie wierzę.
Wciąż tylko sobie zadaję pytanie czy podołam, tak po prostu
czy fizycznie dam radę. Czy nie będę dla mojej sekcji ciężarem. To samo uczucie
towarzyszyło mi przed wyjazdem do Afganistanu, ja niedoświadczona,
niewyćwiczona i nie żołnierz nie chciałam, żeby swoją niewiedzą, głupotą czy brakiem
sił narażać żołnierzy podczas patroli. Tylko wtedy taką świadomość miałam już
na kilka miesięcy przed wyjazdem a to dawało mi szansę i tak dzięki temu miałam
czas się przygotować. Codziennie chodziłam na siłownię gdzie z trenerem
personalnym walczyłam o poprawę kondycji, czytałam masę książek i studiowałam
intensywnie tamtejszą kulturę i zachowanie, by zrobić wszystko by jak najlepiej
się przygotować na ten wyjazd. Tu natknęło mnie dopiero niespełna dwa tygodnie
temu, że może być „wesoło”.
Co zrobić? Trzeba sobie powtarzać przede wszystkim, że kto
da radę jak nie ja i moja sekcja. Właśnie to jest bardzo istotne MOJA sekcja.
Tak mi się wydaje i mam nadzieję, że tak jest bo w wojsku powinno się działać
zespołowo. Tu nie patrzy się tylko na siebie, ale i na swoich kolegów. Tu nie
chodzi o to by być wybitną jednostką, bo nawet najlepszy bez zespołu „wojny nie
wygra”. Dlatego trzeba się skupić nie tylko na sobie, trzeba pomagać tym,
którzy nie dają rady. Pętla sprawdzi więc - mam nadzieję – nie tylko naszą siłę
fizyczną, nasze umiejętności czy zdobytą wiedzę ale też to jacy jesteśmy, czy
zostawiamy kolegę czy mu pomagamy, czy inni mogą na nas liczyć czy nie nadają
się do pracy zespołowej. Niby mamy być oceniani za wykonanie każdego zadania
indywidualnie, ale nasza indywidualność nie może być samolubna, bo ktoś kto
myśli tylko o sobie nigdy nie będzie dobrym żołnierzem. Dlatego teraz uciekam
spać spokojna o jedno – w tej „walce” nie będę sama i nie zostawię samym sobie
innych i nawet jeśli nie pójdzie mi wybitnie, nawet jeśli czasowo będzie
fatalnie, to będę mogła z podniesionym czołem złożyć w niedzielę wojskową
przysięgę. Jeśli oczywiście „przeżyję” jutrzejsze „piekiełko”.
Tu wielki uśmiech do twórców pętli 😊 Przeczytają to dopiero
po jej zakończeniu więc nie myślcie, że chce się podlizać. Po prostu jutro jak
przejdę to co wymyślili mogę się już do nich nie uśmiechać 😉
Spokojnie:) pętla to określenie umowne, oznacza mniej więcej tyle, że będziecie mieli kilka bądź kilkanaście punktów z określonymi zadaniami( np.: posługiwanie się kompasem, strzelanie, pierwsza pomoc, itp.). Wielokolometrowego marszu bym się raczej nie spodziewał:) DACIE RADĘ ŻOŁNIERZE!!!!
OdpowiedzUsuńJuż po?:-) Udało się?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie koniec. Jedziemy na nocne bytowanie
UsuńNocne bytowanie w terenie przygodnym jest mega , tyle że moje było częscią dobówki i 45 km marszu , patroli , zasadzek , ewakułacji rannego itd, ale jedno mogę powiedzieć wzpomnienia są niezapomniane.
UsuńA jak wyglądała dzienna część pętli taktycznej?
Usuń45km marszu? Nie zartuj...Jelcze nie nadązalyby zabierac zwłoki po drodze... Jestem tez w WOT ale bez nachalnej propagandy, poprosze...
UsuńBytowania nie było. Wkręcali nas żeby sprawdzić naszą reakcję - zdziwili się, że ludzie byli rozczarowani, że nie ma bytowania :)
Usuń45 km marszu na szczęście u nas nie było - było ok 20 km ale specjalnie się tego nie czuło jakoś, nie wiem może przez emocje. Choć 45 nie wiem czy bym na chwilę obecną pokonała
I mam nadzieję, że po pętli będziecie mieli takie nastawienie: https://www.operator-paramedyk.pl/zrob-tak-jeszcze-raz/ :-).
OdpowiedzUsuńDacie radę eszyscy,bo liczy się zespół,tak jak pisałaś,razem zaczeliscie,razem się szkolicie i razem dołączycie to szkolenie, jak współpracujacy ze sobasprecyzyjny mechanizm - najlepszy zespół!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzięki tej współpracy nie tylko nam się udało ale i podobno bardzo dobrze nam poszło :)
UsuńWitaj. Powiedz jak wygląda sprawa badan, jacy lekarze są do zsliczenia. Czy jedli, ktoś ma Książeczkę Wojskową kat. A, też zslicza wszystkich lekarzy? Pozdawiam i zycze powodzenia.
OdpowiedzUsuńZ tego co słyszałem, tak - kategoria A nie zwalnia od pełnych wymaganych badań.
UsuńTak kategoria A nie zwalnia z badań. Z lekarzy to; laryngolog okulista psychiatra lekarz ogólny. Oprócz tego badanie moczu, krwi audiometr oraz RTG. Chyba niczego nie pominąłem, nie ma tego dużo ;)
UsuńNa zaprawce biegacie w butach sportowych czy wojskowych?
OdpowiedzUsuńChyba autorka pisała już, że do śniadania chodzą w dresach, więc biegają w sportowych.
UsuńDzięki serdeczne
UsuńDostaliśmy sportowe wojskowe ale ja miałam za duże - Mała Mi = mała stopa ;) więc biegałam w swoich :)
Usuńoj, oj nie jest tak źle skoro można pisać
OdpowiedzUsuńJak się chce to można wszystko :)
Usuń