Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 października 2018

BACKSTAGE


16 dni minęło… nigdy nie przypuszczałam, że będzie to jak mrugnięcie powiekami, zaledwie ułamek sekundy dla wielu niezauważalny a dla tych, którzy tam byli tak ważny. Z niecierpliwością czekam na szkolenia weekendowe i wdrażam powoli treningi, tak by poprawić kondycję. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie straciła motywacji.
Tymczasem warto zdradzić kulisy powstawania blogu. Wielu z Was pytało jak to jest, że mogę pisać, jakim cudem znajduję na to czas a niektórzy poddawali w wątpliwość intensywność treningów, skoro mogłam sobie siedzieć i pisać. Dlatego warto to wyjaśnić.
Wszystko tak naprawdę zaczęło się w 2012 roku. Wtedy pojechałam po raz pierwszy jako korespondent wojenny do Afganistanu – tak, robię w życiu mnóstwo różnych rzeczy, ale przede wszystkim jestem dziennikarką. Tam właśnie powstał pierwszy pisany przeze mnie blog „Zrozumieć Afganistan”. Opisywałam tam wszystko co widziałam na misji, co czułam i co robiłam. Blog podobno cieszył się bardzo dużym powodzeniem – nie wiem, nie sprawdzałam statystyk, nie miałam licznika odsłon. Jedynie maile, które otrzymywałam od czytających pokazywały mi, że warto pisać a administrator strony zapewniał, że „ma powodzenie”. Dla mnie ważne jednak było jedynie to, że mogłam ludziom pokazać jak to naprawdę wygląda. Przez 3 miesiące dzień w dzień opisywałam więc wszystkie patrole na których byłam i życie w bazie. Do tego nagrywałam materiały do radia. Bardzo często spałam zaledwie kilka godzin, czasami nie spałam w ogóle – taka robota. Sama zresztą pojechałam do Afganistanu, żeby przekonać się jak wygląda tam służba naszych żołnierzy. Bardzo nie lubię, gdy ktoś się wypowiada na temat, na który nie ma pojęcia. Skoro chciałam pisać i mówić o wojsku i o „misjonarzach” to musiałam zobaczyć jak to wygląda. Tak też zaczęła się moja przygoda z wojskiem, w którym się po prostu zakochałam.
Gdy powstały Wojska Obrony Terytorialnej stwierdziłam, że to jest to. Nie muszę rezygnować z całego mnóstwa pasji jakie mam a mogę robić kolejną rzecz, którą uwielbiam. Szczególnie, że widząc falę hejtu głównie płynącą z ust i palców stukających w klawiaturę, ludzi którzy nigdy w WOT nie byli, nie mają z tą formacją nic wspólnego, chciałam na własnej skórze przekonać się jak to jest. Muszę Wam jeszcze coś wyjaśnić, dziennikarze mają to szczęście, że często poznają cudownych ludzi – pasjonatów. Czasami się zdarza, że jesteśmy tą pasją zarażani, raz na krócej raz na dłużej. Tak też pokochałam chyba na zawsze górnictwo, ratownictwo, poszukiwanie z psami osób zaginionych no i właśnie wojsko.

Po pokonaniu całej papierologi i badań, gdy dowiedziałam się, że idę i to na pierwszą 16, na Śląsku pomyślałam sobie, że może, ktoś chciałby poczytać też mój odbiór tego szkolenia. Może komuś moje przemyślenia się przydadzą a może po prostu dadzą do myślenia. Napisałam więc prośbę w tej sprawie do generała Wiesława Kukuły. Dla dociekliwych, tak znam Go jeszcze z czasów pisania o Afganistanie. Poprosiłam o możliwość relacjonowania swojej 16. no i dostałam zgodę 😊 Warunek był jeden – nie może mi to w żaden sposób przeszkadzać w szkoleniu. To akurat bardzo mi pasowało, bo nie chciałam nic tracić, ani być na tapecie jako jakiś „plecak” zwolniony z niektórych zadań. Ponieważ tu mieliśmy takie samo zdanie, to nic nie stało na przeszkodzie rozpoczęcia projektu. Dzięki zgodzie Generała miałam możliwość wzięcia tabletu na szkolenie. Był on jednak zamknięty a dostęp do niego otrzymywałam dopiero po ogłoszeniu ciszy nocnej. Tak też gdy zapadała ciemność nie tylko na zewnątrz, ale i w „jamach” czy na korytarzach, ja brałam czołówkę, broń i ruszałam do pustego pokoju, gdzie był tylko taboret, kartony i mój tablet. Siadałam i pisałam do Was wszystkich.

  Jakim cudem dawałam radę? Sama nie wiem. Czasami byłam tak zmęczona, że już kierowałam swoje kroki do łóżka a potem przypominałam sobie o tym, że przecież choć dla wszystkich to koniec dnia to nie dla mnie. Podjęłam się czegoś, może i nieświadoma jak będzie ciężko ale nie mogłam się poddać, nie mogłam nie wykonać zadania bo to nie w moim stylu. Na szczęście jako dziennikarz, który relacjonował nie jedną katastrofę i strajk miałam doświadczenie w nieprzespanych wielu nocach i pracy po 20 godzin na dobę. Tu też nie raz spałam 4 godziny, ale za każdym razem, gdy czytałam Wasze wpisy i widziałam, jak mi kibicujecie rozumiałam, że warto włożyć całą siebie i resztkę sił w to by pisać. Bardzo Wam za to dziękuję, bo mój blog to w dużej mierze tak naprawdę Wasza zasługa i Wasz sukces.
Na koniec chciałabym podziękować mojemu, najlepszemu plutonowi 3. Jesteście cudowną ekipą. Dziękuję Wam za wsparcie. Szczególnie dziewczynom, które widać było, że serio mi kibicują i współczują za każdym razem, gdy przykładały głowy do poduszek, a ja wychodziłam pisać. Dziękuję, że mogłam liczyć na Waszą pomoc gdy nieprzytomna się budziłam a wy pomagałyście mi ogarnąć "rzeczywistość". Jak już tak dziękuję to chciałabym podziękować kadrze - szczególnie swojemu dowódcy plutonowemu Łukaszowi i jego zastępcom Piotrkowi i Agnieszce - bez Was nic by ze mnie nie było :)

44 komentarze:

  1. Jeszcze raz gratulacje! Zdjęcie na FB WOT miażdży :))) Do zobaczenia w 131! Szczerze Ci kibicuję ;D Może warto pociągnąć dalej ten blog...? Nie widzę dziś licznika, ale kilkadziesiąt tysięcy wejść było ;) Myślę, że DWOT nie pozwoli Ci się z tego tak szybko wycofać, dalsze szkolenia będą również ciekawe, a Twoje umiejętności redaktorskie są na pewno cenione. Czytam i czekam na kolejne wpisy.

    Adam z desantu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dla ścisłości: jeśli dobrze zauważyłem, licznik zlicza odsłony, a nie wejścia ani użytkowników. Swoją drogą - chętnie bym zobaczył szczegółowe statystyki. Prowadziłaś tym razem?

      Usuń
    2. Dzięki wielkie, zobaczymy co to dalej będzie. Tak licznik pokazuje odsłony a ja osobiście nie robiłam statystyk. Jakoś nie wiem, nie interesowało mnie nigdy ile osób czyta. Wychodziłam z założenia, że nawet jeśli to jest kilka które komentują to warto

      Usuń
  2. Blog fajny mam pytanie o kolejność działań. Złożyłem dokumenty 5 grudnia mam być na jednostce bodajże zapoznanie z nią tak to zrozumiałem co potem

    OdpowiedzUsuń
  3. Karabinu i zasobnika nikt nie pomagał nieść, tak jak innym "gwiazdom kompanii" pomagali nosic tragarze na mojej 16-tce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jesteś uszczypliwy!!!oby kiedyś taka "gwiazda" nie musiała Tobie pomagać!!

      Usuń
    2. Powiedzmy sobie szczerze, to SĄ gwiazdy nad którymi się skacze. Powie to każdy kto z takimi pannami służy i jest w wot dla służby. Zapewne znajdzie się kilka wyjątków ale wyjątki nie czynią reguły...

      Usuń
    3. Serio byli tacy, którzy nosili komuś nie dlatego że coś mu się stało tylko bo był "gwiazdą" kurde, że też ja na takich nie trafiłam hymmm muszę sobie poważnie porozmawiać z kolegami z plutonu... Żartuję oczywiście. NIE nikt mi nawet przez chwilę nie niósł zasobnika, jedyne co to chłopacy pomagali mi go na biodrach zapiąć i ściągnąć mocno pas bo przez za dużą kamizelkę było z tym trochę kombinowania. Nade mną nikt nie skakał i nigdy bym nie chciała być traktowana inaczej znaczy lepiej. To by było mega nieuczciwe i sama bym się z tym bardzo źle czuła. W ogóle nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

      Usuń
    4. Chlopacy???

      Usuń
    5. Chłopacy, faceci, mężczyźni, chłopcy - różni się zdarzają ;)

      Usuń
  4. Fajny blog, pierwszy który obserwowałem. Właśnie czekam w kolejce aby oddać wyniki badan i będę czekał na powołanie na 16! Do zobaczenia na poligonie! Pozdrawiam, Robert.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Moniko. Obserwowałem Twoją relację z 16. Gratuluję wytrwałości samodyscypliny i odwagi. Cieszę się że dotrwałaś do końca. Z resztą ani przez chwilę w to nie wątpiłem. Przede mną jeszcze czas przygotowania. Ja dla odmiany postanowiłem wstąpić do WOT 6 lat po odejściu z wojska. Przesłużyłem w różnych jednostkach 20 lat biorąc również udział w misjach w Iraku i Afganistanie. Pomyślałem sobie że może jeszcze przyda się to czego mnie nauczony. Może zrobię coś dla dobra Ojczyzny i dla siebie samego. Jeszcze raz dziękuję za Twoją relację i być może do zobaczenia "w polu"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! U nas był medyk po misjach. Jeju jak ja lubiłam słychać jego opowieści i uczyć się od niego. Fajnie jak w WOT pojawiają się ludzie z takim doświadczeniem

      Usuń
    2. I co was ten medyk uczył ? Mieliście zajęcia z zakładania opatrunków przy pomocy pakietu IMPED ? Ile godzin trwało szkolenie medyczne ?

      Usuń
    3. To były zajęcia dodatkowe bo nie w planie. Po prostu gdy się dowiedzieliśmy że wśród kandydatów na terytorialsów jest taki gość to go "zaatakowaliśmy“

      Usuń
  6. Gratuluję wytrwałości!:-) Jak się coś robi z pasją, to naprawdę doba się rozciąga i sił jakoś wystarcza.

    ... a ten wpis wyjaśnił mi tajemnicę, jak tablet przetrwał całe szkolenie:-).

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Moniko podziwiam Panią,gratuluję wytrwałości. Nie będę się rozpisywał, po prostu "Czapki z głów przed Panią!".

    OdpowiedzUsuń
  8. Można prosić o link do blogu o Afganistanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i tu mamy problem, gdy moje Radio stworzyło nową stronę nie przezuciło rzeczy archiwalnych i sama mam problem to znaleźć ale popytam jakiś informatyków jak to w necie wygrzebać

      Usuń
    2. Żeby nie było że zmyślam, tu dowód że coś takiego miało miejsce https://www.radio.katowice.pl/zobacz,3988,Nagroda-dla-Moniki-Krasinskiej.html#.W7ykXaU9eyU

      Usuń
  9. Mam pytanko, na drugim zdjęciu widać żołnierza z bluzą z golfem, czy to prywatna garderoba czy MONowska? W okresie zimowym mam problemy z gardłem i taki golf by mi życie ratował :) Pytanie czy bez problemu można z takiego korzystać, nawet jeśli inni mieli tylko tshirt'y ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monowski ocieplacz z zamkiem.

      Usuń
    2. Dokładnie to monowski ocieplacz. Dostaniesz taki :)

      Usuń
  10. A teraz na chłodno, co zabrać ze sobą do jednostki?
    Tak, czytałem wpis, chodzi o to żeby z dystansu spojrzeć i powiedzieć co jest niezbędne, co przydatne i dlaczego nie brać ze sobą książki ;-)
    Mam jeszcze dwa dni na zebranie ekwipunku i w piątek rozpoczynam swoje szkolenie.
    Tak, w piątek, to dlatego, że wypada jeden dzień na wybory samorządowe.
    Gratuluję i dziękuję za tego bloga. Przynajmniej wiem, że lekko nie będzie. Wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Marker - warto podpisać wszystkie swoje rzeczy. Mundury koszulki itp takie same i potem jest "zabawa"
      2. Notes i długopis
      3. Żelowe wkładki do butów - uratował mi nogi przynajmniej częściowo
      4. Wodę i izotonik w tabletkach do rozpuszczalna
      5. Plastry w tym te na odciski
      6. Maść na urazy, stłuczenia, zakwasy itp.
      7. Power Bank
      8. Ładowarka
      9. Własny ręcznik - te monowskie słabo chłoną
      10. Jak masz to własne buty taktyczne
      11. Środki higieny osobistej

      To tak na szybko. Co do książki to zapewniam że nie będziesz miał kiedy jej czytać.

      Usuń
    2. Dzięki wielkie
      Czyli wszystko o czym napisałaś na blogu.
      A odzież/bielizna termoaktywna? Grube skarpety (narciary) dla zabezpieczenia stóp?
      I jeszcze kwestia prania gaci ;-) Nie pytam o pralnię z suszarnią i prasowalnię tylko o kaloryfery na przykład żeby się z tym porozwieszać do wyschnięcia. Z takich użytkowych tematów coś. Może, hahaha, żelazko?

      Usuń
    3. Ja poszłam na łatwiznę wzięłam 18 par gaci i z 25 par skarpetek cienkie i grube więc prac nie musiałam. Inni prali ręcznie wieczorem dawali na kaloryfer lub pidwieszali pod łóżko tak żeby do rana przechły bo rano nie mogło być wystawy gaci wszelakich ;)

      Usuń
    4. I własne buty do biegania żeby w jagodziankach nie pomykać ;-)

      Usuń
    5. I tutaj niespodzianka. W Krk jagodzianki zastąpiły całkiem sympatycznie buciki Wojasa

      Usuń
    6. Witam, na początku napiszę, że spoko blog. Nie czyta się źle i pomógł odpowiedzieć na parę pytań, choć czasem dopiero w komentarzach. A co do tego "kiedy ona miała czas to pisać?" podpowiem, że dla zawodowej do dziennikarki tyle tekstu z taką ilością treści to 15 minut pisania. Więc kiedy inni scrolowali memy, ktoś inny blogowal ;).
      Gdzieś pisałaś, że wkładki Wam dali, a tu piszesz, żeby wziąć żelowe? Rozumiem, że dali zwykłe? I jak wygląda sprawa z wodą, dają czy trzeba wziąć kubik ze sobą? :D a może w kranie jest zdatna do picia?
      Posiłki tylko planowe czy jest czas na zakup jakiejś przekąski w kantynie? ;)

      Usuń
    7. Do butów MONowskich dostajesz wkładki. Jak na MON całkiem dobre, ale jeśli masz coś swojego sprawdzonego, to lepiej wziąć.

      Usuń
  11. nie wiem co napisać . ... po prostu JESTEŚ WIELKA !!!!! BRAWO TY !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Fajnie się dla Was pisało nawet na zmęczeniu :)

      Usuń
  12. Chciałbym zapytać.
    Na kilku Twoich zdjęciach widać żołnierzy z GROTami, które posiadają celowniki holograficzne. Broń dostaje się z optycznymi przyrządami celowniczymi czy można mieć własne?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mieliśmy zamontowane celownik holograficzne od początku.

      Usuń
  13. Czemu nie można było zorganizować głosowania w trakcie szesnastki?
    Chodzi o wybory 21.10. ;) jest ktoś w stanie odpowiedzieć?
    Z jednej strony fajnie bo dzień wolnego ;). Z drugiej miało być skoszarowanie na cały okres szkolenia(dla mnie to od początku-do końca). A jeszcze z trzeciej gdybym wiedział mógłbym być członkiem komisji, a dowiedziałem się tydzień przed 16 o przesunięciu szkolenia.
    I co z tymi co dobijają na 8. W sobotę dojadą na jeden dzień, niedziela wolna i zaś w poniedziałek powrót?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chciałbym dopytać jeszcze o to co porabialiście 2 dnia szkolenia? Z relacji które czytałem wynikało do tej pory, że 2 dnia był zazwyczaj test kondycji i jakieś tam zajęcia teoretyczne, a z tego co widzę to w Gliwicach testowali Was już pierwszego dnia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak u nas już pierwszego dnia był test a od 2 dnia już ostro weszliśmy w szkolenie

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.